Po przyjeździe do Jaworek ok. 00:30, na piątkową trasę udaliśmy się dość późno, ale szlak był na max 6 godzin. Pogoda dopisywała, było wręcz za gorąco. Z Jaworek przez Białą Wodę udaliśmy się na Wysoką. Tam spotkaliśmy kilka wycieczek szkolnych (ci to mają siłę wrzasku, kiedy mija ta zdolność?) i pana, który łączył się za pomocą CB radia z całym światem (za pomocą alfabetu Morse'a).
Pod samą Wysoką zaczęła burczeć burza, ale na szczęście poszła w nieznane a nam ukazał się widok na Tatry
W sobotę miała miejsce wycieczka wyjazdu, czyli wejście na Radziejową i nocleg na Przehybie. Niestety pogoda była gorsza, szybko zaczęło padać a temperatura spadła do 8 stopni. Szczękałam zębami w moich krótkich spodenkach
Niedziela to był dzień powrotu i wielu zależało, by zdążyć na 18 na mecz. Z Przehyby poszliśmy przez Dzwonkówkę do Bacówki pod Bereśnikiem na wyżerkę i udaliśmy w drogę powrotną do Warszawy.
To był super wyjazd wśród znajomych z pracy. Mogłam się tam wykazać jako główna planująca trasy
Druga połowa, więc wracam do lepszej połowy meczu. Pozdro!
