W sobotę z rana startuję z Ponikwi. Wysiadam sobie obok szkoły. Pełniutki bus wiezie ludziska dalej czyli na ostatni przystanek. Wyobrażam sobie więc te tłumy na Leskowcu
Dość urokliwa kapliczka na początku szlaku.
W ogóle część mojego szlaku pokrywa się z drogą krzyżową, a że okolica pobożna wielce, to krzyży, kapliczek i innych śladów religijności ludowej po drodze spotykam pełno.
Za ostatnim domem droga wprowadza mnie w las.Z polanki nieco widoków , głównie na żółty szlak z Czartaka na Leskowiec.
Mija z 40 minut i jestem na Przełęczy Panczakiewicza.
Pod Łysą Górą kończy się droga kżyżowa, jest tu krzyż, są też ławki i stoliki oraz grupa rowerzystów, którzy wybierają się na Leskowiec. Siadam na chwilkę , z chwilki robi się prawie godzina, a ja przecież mam wiosny szukać, więc trzeba dalej ruszać w drogę.
Idę głównie lasem, choć co jakiś czas mijam małe polanki.Na szczyt Łysej Góry podejście strome, choć krótkie. Sam szczyt zalesiony, podobnie jak Iłowiec.
Wychodzę wreszcie z lasu i tu czeka mnie nagroda- moja ulubiona polana pod Iłowcem, zupełnie bezludna i z widoczkami. Rzucam plecak o glebę, rozkładam kurtkę na trawie,robię sobie piknik, a później leżę i wstawać wcale mi się nie chce. I tak ze dwie godziny.
Świetnie stąd widać zaporę w Świnnej Porębie.
Górę Jaroszowicką
Jest widoczek na Pogórze
oraz na szczyty nieco wyższe, włącznie z Babią
Z polanki ruszam w dół do Gorzenia Górnego.
Mijam kolejną kapliczkę.
I znajduję następne ślady wiosny
Postanawiam się trochę poplątać po okolicy , bo urocza wielce i przyjemna.Zaglądam na podwórko. Pusty domek , okna zabite dechami.
Sielska atmosfera i nieco fajnych widoków.
Wracam na szlak, schodzę w dół do dworku Zegadłowicza, a w zasadzie przechodzę obok, bo wszystko oczywiście zamknięte na cztery spusty. Czynne niby w soboty i niedziele, ale jeszcze nie sezon.
Asfaltem wracam do Wadowic ( jak ja to lubię, zwłaszcza przy głównej, ruchliwej drodze ), za to po drodze nad mokradłem spotykam następny ślad wiosny.
Matula wielce uradowana,że ją odwiedziłam. Mam wątpliwości czy w niedzielę gdzieś mnie wypuści z domu, więc jej tłumaczę,że jutro też muszę, choćby na trochę .
