Sądecki dwa na dwa.
- Malgo Klapković
- Posty: 2468
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Elegancki spacer po Beskidzie Sądeckim. Taka początkowa dupówa ma swoje plusy - przy poprawie pogody człowiek cieszy się jeszcze bardziej, że coś widać
A u Was nagroda była na najwyższym poziomie. Rok temu podobnie szliśmy z moim Arkiem, ale w przeciwnym kierunku, miło powspominać, my Beskidem Sądeckim jesteśmy zauroczeni.
Pozdrawia
już nawet nie Klapek tylko Zarobiona Kobieta (ostatnio głównie majster i szofer w jednym)
Pozdrawia
już nawet nie Klapek tylko Zarobiona Kobieta (ostatnio głównie majster i szofer w jednym)
- Malgo Klapković
- Posty: 2468
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Majka pisze:zimy nie znoszę i niecierpliwie wiosny oczekuje.
A my zimkę lubimy, zwłaszcza piękną, słoneczną, z nieoczekiwanymi widokami i zjazdami na tyłku gdzie schodzić jak normalny człowiek się nie da
Malgo Klapković pisze:Rok temu podobnie szliśmy z moim Arkiem, ale w przeciwnym kierunku,
No chyba żeście powariowali! Ten kto znakował ten niebieski do szałasów chyba był na solidnym haju.
- Malgo Klapković
- Posty: 2468
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
vidraru pisze:A my zimkę lubimy, zwłaszcza piękną, słoneczną, z nieoczekiwanymi widokami
Napiszecie o tym wiersz albo balladę na gitarę i chór ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Teraz na topie jest ponownie ( albo zawsze było tylko tego nie zauważałem ) disco - polo. Napisz utwór w stylu disco - sacro - patriotyczne - polo.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
darkheush pisze:To mi wyjdzie "Pierwsza Brygada" w rytmie disco. A tego byś nie chciał
A tam. Należy iść z duchem czasów. Wczoraj z Tow. Prezesem zastanawialiśmy się jakie pieśni będą "przypisane" WOT.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
A ja teraz przedstawię swoją wersję wydarzeń, a żeby nie kopiować fotek, zespamuję tutaj w komentarzu
Moja wersja wydarzeń
Dziennik pokładowy. Dzień pierwszy - 20 stycznia.
Lądowanie w Szczawnicy, za suchy de volaille, i zasuwamy przez Dietla i niezliczone hektary drogi za wodospad Zaskalnik. Zbyt duży wór na plecach. Po zbyt dużej przerwie. Trudno, ciśniemy. Ostatnie pieski na szlaku przy leśniczówce, nawet nie chce się im szczekać, leniwy i zamglony krajobraz, wbijamy w stokówki, przez lodowiska i się zaczyno...
Podejście pod Koszarki, dwa kroki w przód, półtora w tył. darkheush dzielnie ciągnie w górę, a mnie się plątają nogi. Wstyd, hańba, zbieram dupę, trzeba dać z siebie wszystko, pewnie, że dojdę.
Zawsze dochodzę
Do celu
I nagle sponad linii lasu ukazują się widoczki, które wynagradzają wszystko, co człek wycierpiał do tej pory - Tatry i Pieniny na pierwszym planie. Warto było, tym bardziej, że jestem tu pierwszy raz. I jestem wdzięczna ponad miarę mojemu Chopowi, że zaproponował wyjazd właśnie tu.
Lyziemy na Czeremchę. Ledwo zipię. Już niedaleko. Tak wskazuje GPS Darka
I tu mi chop godo, a widać już przekaźnik na Prehybie i schronisko, ale on nie poznaje tego miejsca, bo 3 lata temu im lało jak chuj i zapamiętał tylko wyjście na drogę jezdną do schroniska.
Zachód mleczny, mglisty, romantyczny... spod schroniska niestety widzimy tylko kawałek przekaźnika, fragmenty zaśnieżonych ławek, 1/4 choinki...
A nazajutrz...
...paprotka wieczorem w jadalni wyglądała jak paprotka...
... została pozbawiona swej godności. Przy śniadaniu okazało się przez kogo...
Podczas śniadania do jadalni wszedło 3/4 niedźwiedzia (uroczy, majestatyczny nowofunland), się poprzytulać. Bo paprotka już odmawia
Dzień drugi - 21 stycznia.
Wychodzimy ze schroniska, którego prawie nie widzę... Taka mgła... Kopiemy, ryjemy, nawiane ponad kolana, człowiek wpadł i ni ma jak wyleźć... A rakiety kurzą się w domu... Mózg chyba też... W końcu docieramy pod Diabli Garnek. Herbatka, niespodzianka: piękne wilcze sznurowanie, które się ciągnęło kilka km po szlaku turystycznym.
BTW - w międzyczasie mnóstwo innych tropów - żbik, ryś, wiewiórka, lis, kuna i zając i jelenie, i sarny... i dziki.
Do Rytra miła trasa. Do czasu...
Spotykamy turowca i zaczyna się armaggggggedon. Zejście do Rytra. Nie wiem jakim cudem i na ostatnich nogach, dziko było i w pionie - dałam radę... uffffffff... Dzień wcześniej właściciel z Cyrli pytał gdzie jesteśmy i jak chcemy się do nich dostać, polecił drogą dojazdową przez Makowicę. Bardzo miło z jego strony, cały czas czujny i zatroskany, by się ludzie nie pogubili.
A więc obiadek w Rytrze w schronisku i zasuwamy na zamek. Ledwo zipię tym pieprzonym asfaltem pod te cholerne strzępki zamku... A potem zawijaski drogi i tak sobie pomału, niespiesznie lecimy w górę. Przysiółek Makowica jak malowany, zaczyna się przejaśniać nad światem, ale to jeszcze nie to... Ponad domami ostatnie podejście do złączenia szlaków i wrzaski z góry. Ekipa z Myślenic wita nas na szlaku kielonem cytrynówki i zaproszeniem na imprezę w szałasie z grillem. Jak miło
Cyrla osiągnięta przed zmrokiem. W oknach światła, grzaniec i przemiła obsługa. Kotka Zosia snuje się po barze, między napojami, po kominku, wszędzie jej królestwo... Wieczorny grill, śpiewanie, rozmowy przy kiełbasie i piwku i padamy jak dłudzy... Dużo w nogach, za dużo na grzbiecie...
Dzień trzeci - 22 stycznia.
Sikorki... Wszędzie sikorki... Bogatki spasione jak na sterydach. Całe drzewo się od nich trzęsie
Po śniadaniu zbieramy dupska, żegnamy Cyrlę i wychodzimy w mgłę... Chwilę później zaczyna dziać się magia i wychodzi niebieskie niebo
Chmury przewalają się przez gałęzie drzew i im wyżej i dalej się wznosimy, tym piękniej. W koronach szadź, ostatnie strzępy mgieł wiszą już nisko... Świat przejrzał na oczy
Od razu lepiej się idzie. Od razu lepszy humor
Jaworzyna Kokuszczańska, Hala Pisana, odmęty niewzruszonej bieli u stóp i nad głowami... A potem Wyspowy w oddali, Grybowskie wyłaniające się z ohydnej chmury smogu i zmierzch pomalutku ogarniający cały las, przez który brniemy w rozmiękłym śniegu a tabliczki na szlaku monotonnie odmierzają nam czas i dystans do Łabowskiej... 1.8 km... 1 km... Na horyzoncie zielono i złoto... W końcu jest. Koniec lasu, koniec drogi. Cel osiągnięty.
Wieczór na Łabowskiej zaczytany i kompletnie sami dziś tu jesteśmy. Na kolację makaron z sosem serowym i parówkami. W domu by tego normalny człowiek nie tknął, tu smakuje pysznie. Podobnie jak krupnik z makaronem na śniadanie
Zza okna patrzą kocury i piękny kolejny, przepełniony słonecznym blaskiem dzień...
Dzień czwarty - 23 stycznia.
Wychodzimy o 9.30 w stronę Łomnicy. Szkoda opuszczać to miejsce, bo klimat wspaniały, total unplugged i gospodarze świetni, ale cóż, nie jesteśmy tu dla przyjemności
Spotykamy na drodze samotnego pana, który mówi - Tatry widać... Jakby sił witalnych przybyło i faktycznie - tuż ponad szałasami na Skotlarce ponad morzem złotych chmur wlewających się w doliny i siodła górskie, horyzont przyozdabiają przepiękne ząbki tatrzańskie... Raj dla oczu. Niestety trzeba się nacieszyć zbyt krótko i zacząć nieść swój krzyż pokutny, czyli zejśćie niebieskim w dół do Łomnicy...
Nie ukrywam, przejechałam połowę na tyłku. Ten skurwiel co wymyslił i wyznakował ten szlak powinien smażyć się w kotle piekielnym na samym dnie.
Jeszcze tylko piwo pod sklepem w Łomnicy i zaczynamy powrót...
Fajny ten Sądecki
Dał w dupę. Fantastyczne schroniska, gospodarze, widoki i cisza tak właściwa zimie... Do zobaczenia 
Moja wersja wydarzeń
Dziennik pokładowy. Dzień pierwszy - 20 stycznia.
Lądowanie w Szczawnicy, za suchy de volaille, i zasuwamy przez Dietla i niezliczone hektary drogi za wodospad Zaskalnik. Zbyt duży wór na plecach. Po zbyt dużej przerwie. Trudno, ciśniemy. Ostatnie pieski na szlaku przy leśniczówce, nawet nie chce się im szczekać, leniwy i zamglony krajobraz, wbijamy w stokówki, przez lodowiska i się zaczyno...
Podejście pod Koszarki, dwa kroki w przód, półtora w tył. darkheush dzielnie ciągnie w górę, a mnie się plątają nogi. Wstyd, hańba, zbieram dupę, trzeba dać z siebie wszystko, pewnie, że dojdę.
Zawsze dochodzę
Do celu
I nagle sponad linii lasu ukazują się widoczki, które wynagradzają wszystko, co człek wycierpiał do tej pory - Tatry i Pieniny na pierwszym planie. Warto było, tym bardziej, że jestem tu pierwszy raz. I jestem wdzięczna ponad miarę mojemu Chopowi, że zaproponował wyjazd właśnie tu.
Lyziemy na Czeremchę. Ledwo zipię. Już niedaleko. Tak wskazuje GPS Darka
Zachód mleczny, mglisty, romantyczny... spod schroniska niestety widzimy tylko kawałek przekaźnika, fragmenty zaśnieżonych ławek, 1/4 choinki...
A nazajutrz...
...paprotka wieczorem w jadalni wyglądała jak paprotka...
... została pozbawiona swej godności. Przy śniadaniu okazało się przez kogo...
Podczas śniadania do jadalni wszedło 3/4 niedźwiedzia (uroczy, majestatyczny nowofunland), się poprzytulać. Bo paprotka już odmawia
Dzień drugi - 21 stycznia.
Wychodzimy ze schroniska, którego prawie nie widzę... Taka mgła... Kopiemy, ryjemy, nawiane ponad kolana, człowiek wpadł i ni ma jak wyleźć... A rakiety kurzą się w domu... Mózg chyba też... W końcu docieramy pod Diabli Garnek. Herbatka, niespodzianka: piękne wilcze sznurowanie, które się ciągnęło kilka km po szlaku turystycznym.
BTW - w międzyczasie mnóstwo innych tropów - żbik, ryś, wiewiórka, lis, kuna i zając i jelenie, i sarny... i dziki.
Do Rytra miła trasa. Do czasu...
Spotykamy turowca i zaczyna się armaggggggedon. Zejście do Rytra. Nie wiem jakim cudem i na ostatnich nogach, dziko było i w pionie - dałam radę... uffffffff... Dzień wcześniej właściciel z Cyrli pytał gdzie jesteśmy i jak chcemy się do nich dostać, polecił drogą dojazdową przez Makowicę. Bardzo miło z jego strony, cały czas czujny i zatroskany, by się ludzie nie pogubili.
A więc obiadek w Rytrze w schronisku i zasuwamy na zamek. Ledwo zipię tym pieprzonym asfaltem pod te cholerne strzępki zamku... A potem zawijaski drogi i tak sobie pomału, niespiesznie lecimy w górę. Przysiółek Makowica jak malowany, zaczyna się przejaśniać nad światem, ale to jeszcze nie to... Ponad domami ostatnie podejście do złączenia szlaków i wrzaski z góry. Ekipa z Myślenic wita nas na szlaku kielonem cytrynówki i zaproszeniem na imprezę w szałasie z grillem. Jak miło
Cyrla osiągnięta przed zmrokiem. W oknach światła, grzaniec i przemiła obsługa. Kotka Zosia snuje się po barze, między napojami, po kominku, wszędzie jej królestwo... Wieczorny grill, śpiewanie, rozmowy przy kiełbasie i piwku i padamy jak dłudzy... Dużo w nogach, za dużo na grzbiecie...
Dzień trzeci - 22 stycznia.
Sikorki... Wszędzie sikorki... Bogatki spasione jak na sterydach. Całe drzewo się od nich trzęsie
Od razu lepiej się idzie. Od razu lepszy humor
Wieczór na Łabowskiej zaczytany i kompletnie sami dziś tu jesteśmy. Na kolację makaron z sosem serowym i parówkami. W domu by tego normalny człowiek nie tknął, tu smakuje pysznie. Podobnie jak krupnik z makaronem na śniadanie
Dzień czwarty - 23 stycznia.
Wychodzimy o 9.30 w stronę Łomnicy. Szkoda opuszczać to miejsce, bo klimat wspaniały, total unplugged i gospodarze świetni, ale cóż, nie jesteśmy tu dla przyjemności
Nie ukrywam, przejechałam połowę na tyłku. Ten skurwiel co wymyslił i wyznakował ten szlak powinien smażyć się w kotle piekielnym na samym dnie.
Jeszcze tylko piwo pod sklepem w Łomnicy i zaczynamy powrót...
Fajny ten Sądecki
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości

