W sobotę (08.10.2016) na Pilsko sobie podreptałam, w poszukiwaniu zimki oczywiście, bo śniegiem ubiegły tydzień nas przywitał.
I znalazłam co szukałam. W lesie liściaste drzewa uginały się pod ciężarem śnieżnych poduszek, tworząc malownicze tunele. Przebijałam się do przodu wysmagana po twarzy gałązkami, raz za czasu obrywając śnieżną niespodzianką prosto za kołnierz.
. Z każdym krokiem pokrywy śnieżnej przybywało, im wyżej tym bardziej była zmrożona. Na Hali Miziowej ok. 30 -40 cm pozwoliło pierwszym zapaleńcom narciarskim wskoczyć w sprzęt i poszusować po borównikach. Przed szczytem spotkałam górala ze Szczyrku, który na turach mozolnie gramolił się do góry. Jaka radość była w jego oczach gdy mógł po chwili zjechać w dół, czego szczerze mu pozazdrościłam, choć sama fanką jazdy po chaszczach i kamieniach nie jestem. Na szlaku cisza, sielski spokój, widoki mleczne można rzec, w schronisku kilka osób. Posiedziałam, pogadałam, kotleta miziowego unicestwiłam i trzeba było zmykać do domu. Zatem kilka fot z pierwszej zimowej soboty tej jesieni. Przed Przełęczą Przysłopy
W drodze na Uszczawne Niżne
Między Halą Uszczawne a Malorką
Pilsko w chmurach i mgle
Malorka
Z Malorką, z pniaczka zrobione
Miejsce śniadaniowe
Mroczne motywy też były
Na polskim szczycie Pilska
Na słowackim szczycie Pilska
Mleczko w zejściu na Miziową
Gdzieś w lesie na żółtym szlaku pod Buczynką

