Czwartek był kolejnym dniem na leniucha. Jedynym celem było dotarcie z Wielkiej Raczy na Wielką Rycerzową, gdzie zaplanowałam kolejny nocleg. Obudziłam się o 8.30 z przyjemnością, nie słysząc już lwów i tygrysów. Około 10.00 byłam gotowa do drogi (nie użyłam suszarki, którą wzięłam ze sobą! Tak, to kolejna rzecz oprócz przytroczonych butów, która wcale nie była mi potrzebna, a znajdowała się w moim plecaku
Wychodząc z schroniska po raz kolejny i ostatni podeszłam na szczyt, żeby zobaczyć, jakie będę miała dzisiaj widoki.
Tutaj też poprosiłam innego turystę, żeby zrobił mi to rozczochrane zdjęcie. Był bardzo zmartwiony faktem, że widać na nim tę drewnianą budę, podczas gdy mnie ona się akurat podoba
W końcu zostawiłam za sobą schronisko i ruszyłam w drogę czerwonym szlakiem.
...wzdychając cały czas "Jaki on jest łatwy!", "Jaki on jest banalny!", "Przecież to jest spacer!" Przy okazji podziwiałam widoki, których w marcu nie było.
Na chwilę zatrzymałam się na Hali na Małej Raczy. Zdecydowanie mogłabym tutaj zostać, ale może jednak warto byłoby zobaczyć coś więcej?
Las również zachęcał do tego, aby w nim chwilę pobyć
Co jakiś czas pojawiał się szlakowskaz z informacją o schronisku Przegibek, tak jakby co najmniej miało się za chwilę wyłonić zza krzaków
Weszłam na kolejną halę, skąd mogłam oglądać coraz bardziej oddalające się schronisko.
Czerwony szlak jest niesamowicie przyjemny, a czwartkowy dzień, pomimo przeciętnej (ale przyzwoitej!) widoczności był wspaniały!
Pamiętam, że w tych okolicach zgubiliśmy się w marcu, ale w końcu szlakiem narciarskim dotarliśmy do naszego szlaku!
Schronisko na Przegibku już blisko!
W schronisku na Przegibku dołączył do mnie pan ze statywem, czyli M. zwany inaczej "łysym, który za mną chodził"
Widoki oczywiście rewelacyjne jak cały czwartkowy dzień, więc moje oczy nie mogły patrzeć pod nogi, tylko kierowały się na boki
Na Bendoszce zrobiliśmy kolejną długą przerwę.
...i po jakimś czasie ruszyliśmy w dół, spotykając A. z dzieciakami, czyli kolejną osobę, którą poznaliśmy w schronisku. Od tej pory postanowiliśmy iść wszyscy razem
Na Rycerzową dotarliśmy ok. 17.00, więc mieliśmy duuuuużo czasu do nocy
Na Rycerzowej okazało się, że chcą nas zakwaterować ze lwami i tygrysami, ale dzięki naszemu urokowi osobistemu dostaliśmy osobny pokój, więc ryczenie słyszeliśmy tylko delikatnie, przez ścianę.
Z Wielkiej Raczy na Wielką Rycerzową
20.08.2015 r. ZACHÓD SŁOŃCA NR 2
Wieczorem posililiśmy się niespecjalną specjalnością, czyli racuchami z jagodami za 15 zł
Poszłam nieco pod górkę i usiadłam na kamieniach, delektując się zachodzącym słońcem.
Wprawdzie dosyć mocno wiał wiatr, ale bliżej ziemi nie było go czuć aż tak. Łapki marzły mimo wszystko
Na chwilę jeszcze zmieniłam miejsce siedzenia, podchodząc ku Małej Rycerzowej.
Słońce przeciął chmurny pas
W końcu zostawiłam te widoki za sobą, wracając do schroniska, aby miło spędzić wieczór z nowo poznanymi znajomymi
Umówiliśmy się również na pobudkę przed wschodem słońca...
Zachodzące słońce na Wielkiej Rycerzowej
