Nasz piąty dzień wcale nie skończył się wraz z poznaniem forumowiczów, z klubu kolarskiego
Do przejścia mieliśmy jeszcze spory kawałek na kwaterę w Smerekowcu. Przed nami takie o to lajtowe, śliczne tereny
po krótkim czasie z zielonego szlaku robią się trzy wspólne. Dla piechurów, kolarzy i dla jazdy na oklep.
Fotka z oznakowaniem szlaku dla ' koniarzy' gdzieś mi się straciła, ale daję tutaj inną. Nie mam pojęcia co to za znak na dole ? Ktoś wie ?
Pod koniec trasy, widząc już Smerekowiec z bliska, nagle gubimy szlak. Okazuje się potem, że to nie nasza wina, a pewnej złośliwej mieszkanki Smerekowca.
Ta pani - właścicielka jednego z pól zagrodziła go przed turystami. Bo nie podobało jej się, że szlak idzie przez jej włości. Słyszeliśmy potem, że reszta mieszkańców, jest za to na nią bardzo zła,
bo psuje im opinię.
powoduje to pewne komplikacje i konieczność oganiania się przed różnymi zwierzętami.
Ale
Kris75 nie da sobie w kasze dmuchać

. Uprzedza atak bodajże byczka ( na tej fotce, bo potem było jeszcze trochę innego '' dzikiego' zwierza domowo-pastwiskowego

)
W Smerekowcu czeka nas najlepsza z dotychczasowych kwater. U pani D.Matuszek Smerekowiec 34 ( na przeciwko wyciągu). Już na wstępie pani Danuta pożycza mi zaraz swój rower, a potem bierze się za przygotowywanie domowego rosołu i szarlotki
Jest 14.40. Sprawa niecierpiąca zwłoki
Już od dwóch dni idziemy ( bez sklepu po drodze ) a wieczorem ma być finał siatki Polska - Brazylia !
Kris75 zostaje, a ja migiem jadę do najbliższego sklepu, okazuje się, że jest dopiero w Gładyszowie. O 15 tej zamykają. Udaje mi się zdążyć i wieczorem jesteśmy prawdziwymi kibicami
Aha, był jeszcze szósty dzień, a wcześniej miałem spotkanie z kolejnymi forumowiczami ( a
Kris75 nawet nie wie

) Tym razem z miłośnikami jazdy na oklep, którzy mieli w ten weekend
zlot w Gładyszowie.
Ale postanowiłem, że nie będę więcej przynudzał.To na tyle.