Na zakończenie wakacji miało być coś konkretnego-pięknego i lekko wyrypowego
W czwartek skoro świt pakujemy się do samochodu i gnamy do Korbielowa.Po dwóch godzinach dojeżdżamy na parking pod Zajazdem Smrek. Plecaki na grzbiet, kij w łapę i w drogę.Na wejście wybrałam szlak żółty.Idzie się przyjemnie, słoneczko świeci, nie ma upału.Szlak dość monotonny, bo przez las.Jedynym ciekawszym miejscem jest Hala Kornieniecka, na której zatrzymujemy się na chwilkę.
W niecałe dwie godziny docieramy do Hali Miziowej.
Przy schronisku kilka osób, w środku też niewiele więcej.Jemy szarlotkę na gorąco i zbieramy się w dalszą drogę.Na Górę Pięciu Kopców wchodzimy czarnym szlakiem.Troszkę stromo
Pogoda troszkę zaczyna się zmieniać, z niepokojem spoglądamy na niebo.Gdy jesteśmy już na Pilsku przez chwilę robi się nieciekawie.
Na szczęście nie pada.Ciemna chmura szybko odchodzi i do końca wycieczki mamy fajną pogodę.
Na Miziową wracamy żółtym szlakiem, który jest równie widokowy jak czarny.Cały czas naszej wędrowce przygląda się z daleka Królowa, na którą spoglądam z dużą tęsknotą.
Do Korbielowa postanawiamy wrócić przez Uszczawne i Przysłopy.Szlak przepiękny, bardzo widokowy, cudne hale, zwłaszcza Malorka robi wrażenie, ale niestety tony błota, którego w większości ominąć się po prostu nie da.Na szlaku jesteśmy zupełnie sami, dopiero na Przysłopach spotykamy faceta z psem i trójką dzieci.Są jeszcze bardziej brudni niż my
Utaplani w błocie jak ruskie świnie
Pogoda dała radę , wycieczka bardzo udana, a błoto to tylko drobny szczegół.


