Minął kwartał od mojej ostatniej wizyty w górach, to chyba sporo patrząc na to z perspektywy faktu, że jeszcze do niedawna bywałem w nich minimum raz w miesiącu
Padła propozycja od kolegi Bartka na Babią, ale w sobotę prognozy mocno się popsuły, ale że chęci jakieś jednak były na wyjście w góry, to zaczęliśmy kombinować i wyszło nam, że idziemy na Baranią z Szarculi.
Na miejscu spotykamy się z kolegą Michałęm i ruszamy w stronę Stecówki, asfaltem szybko dochodzimy do pierwszego punktu tego dnai, a mianowicie drewnianego kościółka na Stecówce, co prawda kościółek jest po odbudowie, ale nadal jest piękny
Ruszamy dalej, idziemy przez Karolówkę i łączymy się ze szlakiem któy idzie od źródeł Olzy i trawersuje Gańczorke, na której kiedyś z Bartkiem nocowaliśmy.
Spokojnym krokiem docieramy do schroniska na Przysłopoie, miało nie być przerwy, tylko szybka kawka z termosa i w drogę, a zeszło się trochę dłużej
A to My !
Teraz już z górki, a właściwie pod górkę, ruszyliśmy na szczyt ...
Zaczęły się pojawiać widoki na Małą Fatre i zamgloną stronę słowacką ...
Słonko świeciło, wiatru brak, cudnie i sielankowo, tak dotarliśmy pod Jellow Banana Tower
Tak sobie idziemy, idziemy ... Aż nagle widzę z daleka jakąś znajomą twarz, stoję i się przyglądam, czy to On, czy nie On ? To On, czyli Gutek (Łukasz) a skoro jest Gutek to i jakiś cham powinien się znaleźć w zasięgu wzroku, no i jest ! Chował się za jakąś dziewczyną, ale trudno się ukryć będąc z Żywca, smog utrzymuje się nad przybyszami z tamtych stron
Witamy się serdecznie, zamieniamy kilka zdań, ja nadal nie dowierzam, że to jest możliwe, że człowiek wychodzi w góry raz na kwartał i spotyka gościa z któym w zasadzie cały czas ma kontakt ! I ani ja, ani Łukasz nie wwiedzieliśmy że jesteśmy na tej samej górze, ba nawwet ruszyliśmy z tego samego miejśca, czyli z parkingu na Szarculi
My ruszamy w stronę schroniska na papu, a Łukasze na szczyt, mają nas dojść w schronisku.
W schronisku kawa i solidny obiad, schabowy był na prawdę duży i konkretny i do tego pyszny, jedzenie na Przysłopie jest dobre i to miejsce można spokojnie polecić jeżeli chodzi o żarcie.
Siedzimy, jemy, popijamy kawkę, w końcu docierają Łukasze i tak sobie dalej siedzimy i gadamy, Bartek popija jakieś dobre piwko ...
Po długim odpoczynku ruszamy dalej, ruszamy wszyscy razem, bo w końcu idziemy w to samo miejsce, po drodze zaglądamy jeszcze pod i nad Dorkową Skałę, piękna kawałek kamienia.
Na parkingu, na koniec robimy zdjęcie grupowe i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę.
Tak wygląda wesoły turysta z Żywca
I taka to była wycieczka.

