Moje Rowerowe Wakacje 2025

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1721
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Coldman » 2025-11-29, 18:47

Hej!
Czas ocieplić sobie trochę klimat w te mroźne dni i wrócić do wakacji. Przed moją wycieczka w Dolomity, wybrałem się rower w Bieszczady.

13 Sierpnia
Popołudniu po pracy spakowałem rower w pociąg i ruszyłem do Krakowa.
Obrazek

Co do jazdy rowerem w komunikacji, to oceniam bardziej na plus. Przez kilka razy na wyjazd jakie miałem przyjemność podróżować pociągiem, nie miałem większych problemów z montażem roweru. Czasem było ciasno, ale zawsze z ludźmi ogarnęliśmy sobie, konduktor nigdy problemów nie robił.
Z miejscem bywało różnie, bo nie zawsze miałem je z widokiem na rowerek, a ekwipunku pilnować było trzeba :D

14 Sierpnia
Dzięki bardzo Konradowi mojemu znajomemu z Polandrocka za nocleg. Z samego rana ruszyłem pociągiem z Krakowa do Zagórza.
Tak przedstawiała się moja dzisiejsza trasa miała ona wyglądać trochę inaczej początkowo, jednak...
https://mapa-turystyczna.pl/route/11qmp

Wysiadłem w dobrym humorze z pociągu i ruszyłem na trasę, było gorąco i parno.
Pierwszy podjazd do Leska bardzo dobrze mi wytłumaczył jak wygląda jazda na rowerze w tych rejonach. Pierwsza większa górka, a mój załadowany rower (chociaż ja mam raczej lekki ekwipunek) ciężko wjeżdżał pod długie podjazdy. To była moja pierwsza taka wycieczka z sakwami w terenie górskim. Więc kończyło się na tym, że miejscami prowadziłem rower, a czas sobie szybko leciał. Druga sprawa to chciałem też zahaczyć o znakowane trasy turystyczne i ich atrakcje. Pierwszy zjazd z asfaltu na Kamień Leski, tutaj od razu poczułem, że łatwo nie będzie :D
Obrazek

Sama atrakcja nawet ciekawa, jak na teren na którym się znajdowała.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlak dalej prowadził lasem przez duże błoto i dziury na szczyt Czulnia. Jakby problemów było zbyt mało, zrobiłem śliska na błocie, zarąbałem nogą w kierownice i wyłożyłem się jak długi. Przeciąłem rękę, polała się krew. Skutki odczuwałem przez kilka dni xD Tak, że zdajecie sobie sprawę jaki byłem wtedy wkurzony, do tego upał nie dawał spokoju. Więc gdy wyjechałem na asfalt, to pozmieniałem swoje plany szlakowe.

Fotka z mostu na Sanie.
Obrazek


Wybrałem tutaj trasę przez Zaporę Myczkowce, zjazd po niej był po schodach xD Dobrze, że chociaż widoki były piękne.
Obrazek
Obrazek

Byłem bardzo szczęśliwy, gdy zatrzymałem się na obiad w Zajeździe Polakowa Bida. Cały mokry od upału, nogi w błocie, jak usiadłem to nie mogłem później wstać, ale obiadek pierwsza klasa :D Problemem na wyjeździe jeszcze było to, że zawsze musiałem rower mieć na oku, żeby ktoś mi się do sakw nie dorwał. Zapięty miałem na 2 porządne zabezpieczenia.
Obrazek

Powoli dojeżdżałem do zapory w Solinie. Tutaj znów cholernie pod górkę i duży ruch.
Obrazek

To był mój pierwszy raz w tym miejscu. Jak mówiłem, ludzi tłumy, pełno budek z jedzeniem z pierdołami. Wybrałem się na tamę porobić zdjęcia, miałem jeszcze jechać na pobliską górkę Jawor, ale z braku czasu i siły musiałem zrezygnować.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wbrew pozorom warto tutaj przyjechać dla tych widoków, lubię połączenie wody i gór. Pora wrócić do trudów podróży, to ostatnie zdjęcie z Soliny było robione o 18:16, a droga dalsza wcale nie była lepsza.
Obrazek

W sumie to już więcej jeziora Solińskiego nie widziałem, drogi asfaltowe są wystarczające oddalone. Po godzinie zrobił mi się już zachód słońca, a ja myślałem długo jak dotrzeć do Bacówki Jaworzec. Byłem zmęczony, na moje szczęście chłód wieczora dodał mi trochę siły, tylko się szybko ciemno zrobiło, a mnie czekał zjazd z asfaltu na szuter. Wybrałem drogę przez Sine Wiry, tam byłem w okolicach 22:00. Pełna ciemność, w krzakach jakieś zwierzaki skakały, a ja tam zapieprzał rowerem po nocy. Liczyło się tylko żeby być już na miejscu. Tak skróciłem sobie drogę, że na końcu przekraczałem strumień, oczywiście zaliczając zanurzenie, ale to już się nie liczyło. Droga przez krzaki, ogólnie hardcor, gdy w końcu dotarłem na miejsce było po 23. Pole namiotowe dzikie, w wysokiej trawie, na szybko się rozłożyłem i poszedłem spać.

15 Sierpnia
Wstałem o 08:00, wszystko mnie bolało, a trzeba było ruszać. Zjadłem śniadanie w Bacówce i ruszyłem ku historii Bieszczadów.
Obrazek

Trasa na dziś: https://mapa-turystyczna.pl/account/route/3453053


Tą samą trasą co wczoraj zacząłem wycieczkę. Kierowałem się ścieżką historyczną "Bieszczady Odnalezione" To wyjątkowe miejsce na szlaku w górach, gdzie nie liczą się widoki, tylko cała historia wokół, niestety zazwyczaj smutna. Zacząłem od nieistniejącej wsi Jaworzec.
"Nazwa wsi pochodzi od jaworu, drzewa chroniącego od złych mocy. Powstanie wsi datuje się od roku 1580. Wieś była zamieszkała głównie przez Bojków, kilku Polaków i Rusinów. Udało jej się w miarę szczęśliwie przetrwać okres wojenny, lecz w maju 1947 roku – mieszkańców nie ominęły wysiedlenia. Na Ziemie Odzyskane wywieziono wszystkich – 557 osób.

Najpierw cmentarz
Obrazek

Piękny wiersz, nawet teraz po tych 3 miesiącach od wyjazdu robi na mnie wrażenie. Klimat tego miejsca mnie od razu podchwycił. Już mi wszystko przeszło od wczoraj, nigdzie mi się nie spieszyło, więc chłonąłem to miejsce, czytając i oglądając wszystko co szło.
Obrazek


Piwnica gospodarcza bojkowskiej chaty. Na podłodze w rogu znalezione depozyt ukryty przed wysiedleniem mieszkańców.
Obrazek

Za takimi szlakami czekałem cały rok, całe góry dla mnie.
Obrazek

W 2014 r. wolontariusze Stowarzyszenia Rozwoju Wetliny i Okolic oraz Stowarzyszenia „Magurycz” postawili kopię krzyża pańszczyźnianego z 1848 r. – upamiętniającego zniesienie pańszczyzny.
Obrazek

Tu kiedyś sobie stała drewniana cerkiew pw. Wielkiego Męczennika Dymitra (z 1846 r).
Obrazek

Rekonstrukcja dawnej chaty bojkowskiej należącej do Wasyla Kaczora. Dobrze, że przy każdym typu obiekcie są te informacje wypisane.
Jak byłem w Dolomitach to czułem właśnie brak duszy, chodziłem po wspaniałych górach, robiłem ładne zdjęcia, jakieś pozostałości po 1 wojnie widziałem, ale to wszystko było takie obce. Tutaj w Bieszczadach lub Beskidzie Niskim, w którym teraz byłem wszystko miało dla mnie dusze. Słuchałem sobie dodatkowo podcastów historycznych, przeczytałem książkę, a kolejne czekają w kolejce do przeczytania. Historia akcji "Wisła" i jej ludobójstwa kulturowego to bardzo smutna, ale warta poznania rzecz.

Obrazek

Obrazek

A tu ten strumień, który wczoraj pokonywałem po ciemku xD
Obrazek

A to już wioska Łuh. Wzgórze cerkiewne i cmentarz. Do naszych czasów zachował się krzyż postawiony w 1938r. z okazji 950 rocznicy chrztu Rusi.
Obrazek

Obrazek

Obok płynącej Wetliny jak widzimy pełno drzewek owocowych. Stare zarośnięte jabłonki z kwaśnymi jabłkami. Kiedyś tu był sad Wasyla Kudlińskiego. Przed wojną wioska składała się z 31 gospodarstw. Istniała tutaj 3 klasowa szkoła powszechna. Zaraz obok tego sadu był nawet sklep.
10 maja 1947r. ostatni mieszkańcy Łuha zostali zmuszeni do opuszczenia wsi.
Obrazek

Kierowałem się w kierunku Sinych Wirów, pojawili się pierwsi turyści.
Obrazek

Obrazek

Pozostałości Cerkwi w Zawoju. Tutaj również trochę się musiałem powspinać na wzgórze. Cerkiew została spalona kilka miesięcy po zakończeniu akcji "Wisła" przez wojsko polskie.
Obrazek

Ogólnie te całe sine wiry to nic ciekawego, chociaż ludziom się podobało, bo urządzali sobie nad brzegiem potoku biwaki, ukrywali się przed upałem. Ja dojechałem do głównej drogi i trafiłem na czerwony szlak. Udało mi się chociaż raz zobaczyć wypał węgla drzewnego. W jednym retorcie się paliło, w drugim było nałożone drewno, a 3 stał pusty. Było południe, a węglarz ledwo stał na nogach, ale dzielnie odpowiadał na pytania ludzi :D
Obrazek

Kawałek dalej trafiłem na Cerkiew w Łopience w którym aktualnie trwał remont, na szczęście można było wejść do środka i zobaczyć jak pan pędzelkiem jeździ po obrazie. Obok Cerkwi pan sprzedawał książki, spisałem sobie tytuły książek (gdybym był samochodem to bym kupił :)) Teraz przez to mogę polecić książki Stanisława Krycińskiego. Ma serie o Bieszczadach z różnych jego regionów.
Obrazek
Obrazek

Kusiło mnie strasznie jechać na Łopiennik i na herbatę do bazy namiotowej, ale stwierdziłem, że odpuszczam, szczytów na tym wyjeździe nie będzie.
Obrazek


Wróciłem się pojechałem przez Buk do Cisnej i do Bacówki pod Honem. Słyszałem kiedyś o niej średnie opinie, ale odkąd zmienił się właściciel i bacówka przeszła remont komentarze się poprawiły. Ja wpadłem do bacówki, zostałem bardzo miło przywitany, bezpieczne miejsce na rower dostałem, pokój jak i jedzenie dobre.
Obrazek

Taki dzień można jak najbardziej zaliczyć na plus :D A jutro zapowiadał się jeszcze lepszy ;)
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6925
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Sebastian » 2025-11-29, 22:40

Chyba pierwszy raz widzę relację z Bieszczad rowerem, ciekawe jak ci pójdzie dalej.

Obrazek
kolejka nad Soliną psuje krajobraz dużo bardziej niż niejedna wieża widokowa.

Coldman pisze:Ogólnie te całe sine wiry to nic ciekawego, chociaż ludziom się podobało, bo urządzali sobie nad brzegiem potoku biwaki, ukrywali się przed upałem.

Urok Sinych Wirów polega na oglądaniu spiętrzającej się na skalnych progach wody, przy tak katastrofalnym poziomie wody tego lata faktycznie z Sinych Wirów nic nie zostało. Mnie tam się podobało.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6762
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: buba » 2025-11-30, 13:54

Ogólnie te całe sine wiry to nic ciekawego, chociaż ludziom się podobało, bo urządzali sobie nad brzegiem potoku biwaki, ukrywali się przed upałe


Mi się tam kiedyś bardzo podobało, gdy łowiliśmy ryby reklamówką i potem je pieklismy w ognisku, a woda sobie szumiała na wodospadach :) Ale to było bardzo bardzo dawno temu...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1101
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: _laynn » 2025-11-30, 17:30

O fajnie - będzie co czytać w tą zimową jesień! Zaczyna się ciekawie.

TO zdjęcie z kolejką nad zaporą, to myślałem, że to jakieś bombki :D
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1721
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Coldman » 2025-12-01, 22:37

Kurde, źle spojrzałem w datę i to nie był jeszcze koniec dnia :D

Czas na najlepsze. Tak właściwie to był jeden z głównym powodów mojego przyjazdu.
Koncert Starego Dobrego Małżeństwa. Nie ukrywam, że śpiew Krzysztofa Myszkowskiego wpada w moje ucho, dobrze się go słucha, wiele piosenek ma również świetnych. Ludzie w schronisku mi mówili, że zespół się zestarzał i nie ta energia co kiedyś. Pojechałem sprawdzić.
Z Bacówki ruszyłem na kolejkę do Cisnej. Przyjemnością było jechać rowerem bez bagażu. Jak kojarzycie wejście tam przy wejściu, są takie barierki, przerzuciłem rower na drugą stronę i przypiąłem. Ludzie się śmiali i mówili, że rower to był najlepszy pomysł. Byłem prawie godzinę przed koncertem, a już takie korki były, ludzie parkowali gdzie się dało. Ogólnie nie spodziewałem się takiego rozmachu. Punkty z jedzeniem, kawiarnia, sklep zespołu. Ceny dosyć wysokie xD Miałem miejsce poza namiotem, były 2 telebimy, wszędzie raczej piach. Usadziłem się dosyć blisko namiotu przy telebimie na tym piachu i twardej ziemi. Znałem w większości repertuar, byłem dobrze przygotowany. Koncert trwał od 20:00 do 23:00. A ja byłem wcześniej, więc siedziałem tam 4 godziny. Dupa mnie bolała, nie wiedziałem jak już siedzieć. Kurde, ale było warto. Wszystko co chciałem było zagrane. Dobrze kombinowali, dziadki się wymieniali na scenie :D Wiecie po takim świetnym bieszczadzkim dniu, za którym czekałem te wiele miesięcy, słuchając utworów np. SDM, takie dopełnienie to było coś pięknego. ("Bo jedno jest takie niebo Bieszczadzkie niebo sierpniowe.")

Tak grali, ja widzę tam siebie :D https://youtu.be/BuidT_cZkxc?si=gL6S07y6dt9DDeiv
Moje krótkie nagrania: https://youtube.com/shorts/r6gXSUpKXpc
https://youtube.com/shorts/0f5E8Q10ehM

Koncert się skończył, było zimno, nie spieszyłem się, a ludzie zaczęli szybko uciekać. Zakorkowało się. Jak ja wsiadłem na rower i tam początek był z górki. Jeju jaka tam była prędkość między tymi ludźmi i samochodami. Każdego wyprzedzałem, taka adrenalina na dobranoc ;)


*Bilet 140zł w Bieszczadach, teraz patrzę grają w Poznaniu i życzą sobie 200zł ponad. W życiu bym tyle nie dał.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1721
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Coldman » 2025-12-03, 22:36

16 Sierpnia
Obudziłem się, za głową miałem okno, patrzę a tu wschód słońca. To był mu pierwszy wschód słońca, co nawet nie musiałem wystawiać nogi poza kołdrę XD Potem dalej poszedłem w spanko :D
Obrazek

Obrazek

Pełen energii ruszyłem w dalszą drogę.
Obrazek

Upał zrobił się ciut mniejszy, ciało bardziej przyzwyczaiło się do trudów, tylko plany stały pod znakiem zapytania. Jechałem po prostu dalej.
Obrazek

Jeździłem oglądałem wszystko wokół, wjechałem do słynnego lokalu poleconego od znajomych, którzy z górami raczej mają mało wspólnego.
"Baza ludzi z mgły"
Obrazek

Tarciuch był bardzo dobry :D Aaa i dlaczego, piesze wycieczki bywają lepsze od tych na rowerze? Bo można się napić normalnego piwa, a nie wody z chmielem.
Obrazek

Obrazek

Połonina Wetlińska, a na niej schron Chatka Puchatka. Z daleko było widać ten tłum ludzi, którzy tam krążą.
Obrazek
Obrazek

Na Przełęczy Wyżne to brakowało miejsca dla autokarów, pełno budek, sklepów, ludzi w opór i cały szlak w górę zawalony. Nikt nie zwracał uwagi na to co mnie interesowało. Stoi tutaj pomnik poety Jerzego Harasymowicza miłośnika gór, a w szczególności Bieszczadów. "Pomnik zaprojektowany przez krakowskiego architekta Piotra Patoczkę. Dwa głazy z lipowickiego kamieniołomu – jak dwa narody - zostały spięte odkutym w metalu motywem cerkiewnej bani. Stanowią one swego rodzaju bramę na najliczniej uczęszczanym bieszczadzkim szlaku, wiodącym na Połoninę Wetlińską."
Czytałem o poecie w książce, ciekawa kontrowersyjna postać.
Obrazek

Obrazek

Połonina Caryńska
Obrazek

Królowa Bieszczadów Tarnica
Obrazek

Czas wycieczki miałem ograniczony, a bardzo chciałem zaliczyć Parki Narodowe leżące bardziej na północy. Tak myślałem, przeliczałem co mam dalej zrobić, czy kierować się w róg Polski, czy robić co innego. Stwierdziłem, że za dużo będzie tu krążenia i górek, więc skręciłem w Brzegach Górnych w lewo. To było w sumie spontaniczne, pojechałem dalej, ale olśniło mnie po chwilę i zawrotka. Pomyślałem, że byłem już w Ustrzykach Górnych 2 razy. Jaka to była piękna droga. Całe 13km z górki takiej, że musiałem aż hamować. A jak już mowa o hamowaniu to właśnie, o jeździe pod górkę mówiłem, nadal na trasie przeklinałem w duszy. Z górki za to choć przyjemnie, to na ostrym zakrętach paliłem moje hamulce tarczowe. Mając małe doświadczenie, zastanawiałem się, czy ich nie zniszczę od takiego piekła jakie im prezentuje. Na tym zjeździe aż zmarzłem, ciśnąłem sobie średnio 40km/h, maksymalnie z 60km/h na pewno.
Po drodze były oczywiście przystanki np. w Kościele w Dwerniku – drewniany rzymskokatolicki kościół pw. św. Michała Archanioła, zbudowany w latach 1979–81. W końcu znalazłem jakiś otwarty.
Obrazek

Obrazek

Cmentarz w Dwerniku
Obrazek

Most na Sanie
Obrazek

Jechałem sobie na pełnym luzie, bez planu na dziś, cały czas chłonąłem całe otoczenie. Ta droga w przeciwieństwie do "897" była mało uczęszczana.
Obrazek

Następna atrakcja była widziana daleko z drogi. "Cerkiew św. Michała Archanioła w Smolniku – cerkiew prawosławna, następnie cerkiew greckokatolicka. Od 1974 filialny kościół rzymskokatolicki pw. Wniebowzięcia NMP parafii św. Stanisława Biskupa w Lutowiskach." Dobrze, że przy każdej tego typu cerkwi stoi taka duża tablica informacyjna, to człowiek chociaż coś poczyta :D
Obrazek

Obrazek

Przed cerkwią dostrzegłem stado kóz. Popatrzyłem trochę na nie, zrobiłem fotę i wracając zauważyłem taką budkę, gdzie sprzedawali kozi ser. Pomyślałem, że na pewno wyrób lokalny, więc wstąpiłem. Pani mnie zaczęła częstować 10 rodzajami sera. Raczej nigdy nie byłem fanem kozich wyrobów, ale tutaj wszystko było wyborne. Od tej pory jak jeżdżę w góry to rozglądam się za takimi rarytasami.
https://maps.app.goo.gl/vPzCbccrB4v2CscQ8
Obrazek

Obrazek

Kilometry mijały, a ja się coraz bardziej oddalałem od gór. Oczywiście droga dalej dawała w kość. Tak sobie podjeżdżałem powoli 10km.
Obrazek
Obrazek

Lutowiska taki fajna miniaturowa cerkiew. Na cmentarz nie wchodziłem, widząc jak jacyś ludzie podjechali i każdy z żubrem w ręku tam buszował.
Obrazek
Obrazek

Szlak architektury drewnianej zwiedzałem dalej, więc zjechałem z głównej drogi, kierując się pod granicę ukraińską.
Uwaga wyjeżdżając z Lutowisk wyjechałem również z Bieszczadów, wjeżdżając do Gór Sanocko - Turczańskich. Ten podział mi pasuje patrząc na krajobraz, który mi się odmienił. Myśleliście, że dłużej w tych Bieszczadach posiedzę, a jak tak szybko zwiałem :D
Obrazek

Pojechałem skrótem, pojawiły się bezdroża, ale było tak przyjemnie. Pamiętam tam moment dobrze. Cisza, sielankowość i piękne widoki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Cerkwisko w Lipie. W 1900 r. została poświęcona tutaj nowa cerkiew, która spłonęła w 1981r.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ale tu było pięknie. Góry na horyzoncie leżały już po stronie Ukrainy.
Obrazek
Obrazek

"Cerkiew Narodzenia Bogurodzicy w Michniowcu – dawna cerkiew parafialna greckokatolicka, wzniesiona w 1863 w Michniowcu.
Od 1971 cerkiew pełni funkcję rzymskokatolickiego kościoła filialnego parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Czarnej."
Obrazek

"Cerkiew św. Michała Archanioła w Bystrem – dawna filialna cerkiew greckokatolicka, zbudowana w 1902 roku. Od 1951 roku nieczynna kultowo."
Ta bardzo ładna, chociaż już trochę przywykłem do ich widoku i nie robiły już takiego wrażenia.
Obrazek

Powoli zaczynało się robić ciemno, była godzina 19:00, a ja nie miałem miejsca na nocleg. Na mapie dojrzałem cerkiew w Hoszowie, umiejscowioną na wzgórzu. Miałem do niej jednak jeszcze trochę jazdy.
Obrazek

Po drodze kolejna cerkiew w Żłobku, już nawet nie sprawdzałem na mapie co jest dalej ciekawego. Samo się trafiało. Patrzę otwarte. Bardzo miła pani sprzątała w środku, trochę sobie z nią pogadałem.
Obrazek
Obrazek

"Cerkiew św. Mikołaja w Rabem – drewniana greckokatolicka cerkiew, wzniesiona we wsi Rabe w drugiej połowie XIX wieku. Obecnie rzymskokatolicki kościół filialny Świętej Rodziny"
Obrazek

Godzina 20:00 jadę dalej, meta coraz bliżej. Ja nie liczyłem sobie ile kilometrów pokonałem, dopiero teraz pisząc tą relację się tego dowiaduje. Nie byłem jakoś mocno zmęczony, ale no wiadomo, cały dzień na rowerze.
Obrazek

20:30 - Podjeżdżam pod Cerkiew w Hoszowie. Ma ciekawą historię. "Budowę cerkwi rozpoczęto w roku 1939. Użyto do niej materiały z poprzedniej XVIII wiecznej cerkwi. Do wybuchu II wojny światowej zdążono postawić jedynie ściany. W trakcie wojny wykorzystywana przez Niemców jako magazyn amunicji, której wybuch poważnie uszkodził konstrukcję budynku. Budowa została dokończona w 1948 i do 1951 użytkowana była przez grekokatolików. W wyniku przesiedleń w 1951 cerkiew została opuszczona. Przez pewien okres służyła jako owczarnia. W 1971 została przejęta przez kościół rzymskokatolicki."
Zdjęcie poniżej jest złudne, było już wtedy ciemno. Stanąłem przy bramie zrobiłem zdjęcie i szukam miejsca do rozłożenia namiotu. Trochę przypał idę za cerkiew. Patrzę owce i ktoś chodzi niedaleko. Wszystko ogrodzone pastuchem, który działał xD Usiadłem przy tej cerkwi i grzebie w telefonie na mapie i szukam jakieś wiatki czy kawałku niewidocznego lasku. Taki trochę zrezygnowany się zrobiłem.
Obrazek

Jadę po prostu dalej, myśląc, że może coś się znajdzie. Po kilkuset metrach trafiam na pierwsze tabliczki informujące o przebiegu szlaku edukacyjnego. Mknę dalej, a tutaj najpiękniejsza informacja, że wiatka za kilometr. Kurde była i do tego jaka elegancka. Na żadnej mapie jej nie było. Duża z ławeczkami trochę na uboczu, ale lampa ze światłem dość blisko. Człowiek ma zawsze takie głupie szczęście.
Pokażę Wam zdjęcie z rana jak wyglądało moje nocowanie w namiocie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Namiot malutki, ale materac dmuchany do niego wchodził, więc miałem miękko. Wszystko co najważniejsze w środku, a rower przypięty był do słupków i koło dotykało ścianki namiotu. Dodatkowo jeszcze sznurkiem obwiązałem rower i poprowadziłem sznurek do środka. Pełne bezpieczeństwo. Nic nie zakłóciło mi nocy, z samego rana się zwinąłem, nikt mnie może nie zauważył :D

Taka to była moja trasa tego dnia: https://mapa-turystyczna.pl/route/11if9
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8838
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Pudelek » 2025-12-03, 23:32

Widzę, że w Smolniku coś powiesili we wnętrzu cerkwi, bo kiedyś było tam niemal pusto.

Pod Honem jest ten sam dzierżawca co Jaworca, przejął też bacówkę pod Rawkami. Niestety. Ja w tych jego obiektach czuję się jak w Ikei, klimatu żadnego, a ceny z dudy.

A "Baza Ludzi z mgły" to też już tylko cień dawnej chwały, w ostatnich latach praktycznie tam nawet nie zaglądam. No niestety, śpieszmy się kochać Bieszczady, tak szybko się zmieniają :( To już klimatyczniej i ogólnie fajniej jest w PTTK-u, a jak chce się spotkać z żulami czy jakimiś ocalałymi bieszczadnikami to albo Cień PRL-u (ponoć go zamykają) albo za sklep za rzeką. Nigdzie nie widziałem tak dużo osób z porażeniami nerwowymi jak właśnie "U Zdzicha"
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1101
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: _laynn » 2025-12-04, 10:44

Kurcze, rower to fajny środek do zwiedzania. I nawet mi się ta część "nie bieszczadzka" bardziej podoba od Biesów.
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6925
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Sebastian » 2025-12-04, 14:55

Pudelek pisze:A "Baza Ludzi z mgły" to też już tylko cień dawnej chwały, w ostatnich latach praktycznie tam nawet nie zaglądam."

Dobrze pisała Buba, że Pudelek nie narzeka tylko na czeskie knajpy ;) Mi się w "Bazie" bardzo podobało i miło wspominam posiadówy tam. Mam jeszcze jeden powód, dla którego miło wspominam "Bazę" - leciała tam bardzo fajna muzyka i tam poznałem kapelę "Koniec Świata"

_laynn pisze:Kurcze, rower to fajny środek do zwiedzania. I nawet mi się ta część "nie bieszczadzka" bardziej podoba od Biesów.

Dokładnie tak. Są tereny dobre na rower i są tereny dobre na pieszo. Zwiedzanie odcinka Cisna - Ustrzyki Górne na rowerze to trochę jak lizanie cukierka przez szybkę albo oglądanie zabytków Krakowa z Melexa - dużo rzeczy umyka. Pozostała część bardzo fajna.
Jest jedna wycieczka w Bieszczadach idealna na rower - to źródła Sanu.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8838
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Pudelek » 2025-12-04, 15:18

Sebastian pisze:
Pudelek pisze:A "Baza Ludzi z mgły" to też już tylko cień dawnej chwały, w ostatnich latach praktycznie tam nawet nie zaglądam."

Dobrze pisała Buba, że Pudelek nie narzeka tylko na czeskie knajpy ;)


oj, narzekam, narzekam ;) . Co prawda rzadziej, bo rzadziej się zmieniają na minus, ale też pewne rzeczy odchodzą w niebyt...

"Baza" to dziś zwykła knajpa nie różniąca się niczym od innych. Może poza tym, że raz wywalono mnie przed 22-gą, długo przed oficjalnym czasem zamknięcia, bo "dla tak małej ilości klientów to nie będziemy tu siedzieć za barem".
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6762
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: buba » 2025-12-04, 15:45

Patrząc na ten twój namiot od razu stanął mi przed oczami mój worek na buty nazywany przez niektorych namiotem, który kiedyś nieopatrznie wzielam na jeden wyjazd. Ale to był horror! A tu widzę, że ty sobie chwalisz nocleg w tym czymś. Wiec albo twój był jednak wiekszy albo masz mniejszą klaustrofobię niz ja ;) Masz jakies jego zdjęcie z czymś do porównania? np. z tobą w środku albo na zewnatrz albo z rowerem stojącym obok? Bo bardzo jestem ciekawa gabarytów
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1721
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Coldman » 2025-12-04, 21:51

Pudelek pisze:Pod Honem jest ten sam dzierżawca co Jaworca, przejął też bacówkę pod Rawkami. Niestety. Ja w tych jego obiektach czuję się jak w Ikei, klimatu żadnego, a ceny z dudy.

A "Baza Ludzi z mgły" to też już tylko cień dawnej chwały, w ostatnich latach praktycznie tam nawet nie zaglądam. No niestety, śpieszmy się kochać Bieszczady, tak szybko się zmieniają :( To już klimatyczniej i ogólnie fajniej jest w PTTK-u, a jak chce się spotkać z żulami czy jakimiś ocalałymi bieszczadnikami to albo Cień PRL-u (ponoć go zamykają) albo za sklep za rzeką. Nigdzie nie widziałem tak dużo osób z porażeniami nerwowymi jak właśnie "U Zdzicha"



Wszystko się zmienia bezpowrotnie. Wiesz ja po górach dopiero chodzę 5 lat. Nie mam za bardzo z czym porównywać, chociaż w Bieszczadach byłem 3 razy: samochodem, pieszo i rowerem :D Nowi ludzie tworzą nowe klimaty. Zrobili Hona po swojemu, ja byłem i nie mam na co narzekać. Minie jeszcze 10 lat to będę ględził jak ty :D

_laynn pisze:Kurcze, rower to fajny środek do zwiedzania. I nawet mi się ta część "nie bieszczadzka" bardziej podoba od Biesów.


Poczekaj, bo wciąż jestem w powiecie bieszczadzkim.

Sebastian pisze:
Pudelek pisze:A "Baza Ludzi z mgły" to też już tylko cień dawnej chwały, w ostatnich latach praktycznie tam nawet nie zaglądam."

Dobrze pisała Buba, że Pudelek nie narzeka tylko na czeskie knajpy ;) Mi się w "Bazie" bardzo podobało i miło wspominam posiadówy tam. Mam jeszcze jeden powód, dla którego miło wspominam "Bazę" - leciała tam bardzo fajna muzyka i tam poznałem kapelę "Koniec Świata"

_laynn pisze:Kurcze, rower to fajny środek do zwiedzania. I nawet mi się ta część "nie bieszczadzka" bardziej podoba od Biesów.

Dokładnie tak. Są tereny dobre na rower i są tereny dobre na pieszo. Zwiedzanie odcinka Cisna - Ustrzyki Górne na rowerze to trochę jak lizanie cukierka przez szybkę albo oglądanie zabytków Krakowa z Melexa - dużo rzeczy umyka. Pozostała część bardzo fajna.
Jest jedna wycieczka w Bieszczadach idealna na rower - to źródła Sanu.

Taki był zamysł wycieczki, pieszo tam przecież szczyty pozaliczałem :D

buba pisze:Patrząc na ten twój namiot od razu stanął mi przed oczami mój worek na buty nazywany przez niektorych namiotem, który kiedyś nieopatrznie wzielam na jeden wyjazd. Ale to był horror! A tu widzę, że ty sobie chwalisz nocleg w tym czymś. Wiec albo twój był jednak wiekszy albo masz mniejszą klaustrofobię niz ja ;) Masz jakies jego zdjęcie z czymś do porównania? np. z tobą w środku albo na zewnatrz albo z rowerem stojącym obok? Bo bardzo jestem ciekawa gabarytów


To nie jest namiot tunelowy, nad głową masz trochę przestrzeni. Na zdjęciach trochę widać. Akurat korzystałem z niego tylko na tej wycieczce, w następnych częściach pojawi się jeszcze, bo to nie było najbardziej porąbane miejsce gdzie się rozbiłem xD
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 1101
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: _laynn » 2025-12-04, 22:03

Ale góry już S-T a nie Bieszczady.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6762
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: buba » 2025-12-04, 22:08

bo to nie było najbardziej porąbane miejsce gdzie się rozbiłem xD


Oj to czekam! :) I juz sie cieszę!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8838
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Moje Rowerowe Wakacje 2025

Postautor: Pudelek » 2025-12-04, 22:44

A z ciekawości po ile noclegi pod Honem? Bo ich strona oczywiście - od czasu nowego najemcy - nie działa. Bo ceny z Jaworca - od 110 zł w weekend z obowiązkowym śniadaniem - to dla mnie jakiś kosmos
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości