To będzie chyba historyczna,najkrótsza opisana wycieczka na tym forum.Rano telefon od organizatora z zapytaniem.Marku,mocno pada,idziemy ? Nie wymiękasz ? Nie wymiękam,ja stary zawodnik

.Pociąg odjeżdża,

a my zaczynamy i idziemy do Rabki.

Jak się bawić to z fantazją.

Widoki słabe.Pada bardzo mocno.Z plecaka wyciągam parasol.Przezorny ubezpieczony.Kolega Artur zdziwiony.Kierunek.

W prześwitach Jordanów,po lewo od wieży kościoła widać przekaźnik na Luboniu Wielkim.

Na szlaku.

Z tego co pamiętam,tu kiedyś był piękny kamienny wiadukcik.Szkoda,że go nie zostawili.

Zbliżamy się do centrum Jordanowa.Kolega coraz bardziej milczący,przemoczony,coś szuka w telefonie.Tu fragment XIX w.zabudowy miasta.



Jordanowskie murale.


W Jordanowie pada hasło,za chwilę mamy pociąg do Suchej.Teraz ja pytam,wymiękasz? Tak oto nie dotarliśmy do Rabki.Temu lubię sam chodzić po górach.