Idąc na skróty wchodzę komuś na podwórko, na szczęście bezpsowe jest.
Na Lepiarzówce już jest ta grupa która 2 x doganiała mnie po drodze.
Tu w tym miejscu i na tej samej ławce kiedyś zasiedlismy po społu do skromnej biesiady.
Na Wielki Soszów to już kawałek, widoczność jest bardzo dobra.
Na Cieślarze kolejna wycieczka, na szczęście idzie w przeciwnym kierunku.
W oddali widzę Stożek i i dawny obiekt S.G przy turystycznym przejściu.
Po drodze mijam Cieślarówkę tzw, agro-wywczas.Gdy ostatni raz tu byłem dopiero dach kończono.
Pod Małym Stożkiem skręcam na zielony szlak do Kolibisk,niestety lub stety po kilkuset metrach gubię go i bezszlakowo deptam z tą myślą GDZIE JA WYJDĘ?Z kazdym metrem stan drogi się poprawia i po ok, 45 minutach ulga.JESTEM TAM GDZIE CHCIAŁEM A NAWET BLIŻEJ.Mapa pokazuje mi że przez przypadek dotarłem tam gdzie miałem dotrzeć czyli Hájenka KOLIBISKA tam gdzie od 2 lat nie udaje się spotkać ze znajomymi z innego forum górskiego,w pierwszej chwili wydaje mi się że coś źle widzę.Ale nie wszytstko ok, bo co widzę to staw z pstrągami w lesie.
Hajenka widoczna z daleka, lecz nieczynna.Obiekt jest dostępny tylko na wynajem.
Po drodze mijam leśny wodopój.
Miałem wejśc do Pana Edka na małe co nieco lecz rezygnuję czego później żałowałem.
Za mostkiem chwila odpoczynku i wkraczam na Filipkowy szlak.
W oddali widzę mój dzisiejszy cel czyli Gospoda pod Filipką.
I tu mogę powiedzieć że FILIPKA FILIPKA I PO FILIPCE.
Kolega z Havirzova jest zdziwiony tym że gospoda zamkięta, mówię TRUDNO i idę do celu zastępczego czyli Chata Hradek.Po drodze mijam kilka ciekawych obiektów.
Na horyzoncie ledwo widoczna jest Fatra i chyba Rozsutec.
W chacie Hradek w miarę pusto,.
Tu raczę się švestkové pivo - Opat.
Do stacji kolejowej Hradek to już kawałek,po drodze mijam www.facebook.com › Sbor Církve bratrské v Hrádku - Kościół Braterski w Gródku .
Tablica upamiętniająca pobyt Wincentego Witosa kiedyś był 200 metrów dalej, obecnie jest prz samym kościele.
Na stacji kolejowej wpadam na 5 minut przed odjazdem pociągu,chcę kupić bilet ale słyszę ;
PŘIJDU ZA CHVÍLI. I panienka nie przyszła, w Czeskim Cieszynie wysiadamy razem z pociągu, panienka z pociągu nie poznała mnie.Trudno się mówi, za zaoszczędzone korony kupiłem kilka czekolad.Przekraczam most z duszą na ramieniu i na szczęście po chwili jestem w Cieszynie obok Celmy gdzie bezskutecznie czekam na autobus 1B który miał mnie zawieść na dworzec PKS.Na wizytę w Piracie nie mam czasu i to by było tyle.Do widzenia .


