Powolutku nabieramy wysokości. Mijamy ostatnie zabudowania ul. Kotarz. Śnieg wesoło chrumka pod butami, jest jakieś -1 st.C. Falek nadaje tempo. Troszkę wątpliwości mieliśmy co do niego, jak będzie się zachowywał, co prawda łapie tropy zajęcy czy saren, ale ostatecznie wiedzie swoje stado.
Horyzont się kończy - ponad nami tylko wielki błękit nieba i bezmiar gwiazdeczek mrugających do nas co krok, odbitych od słońca aż po śnieg u stóp. Warto było
sokole i laynn bo dzięki Waszym relacjom w końcu trafiliśmy w to miejsce, obok którego tyle razy przechodziliśmy.
Na Jaworowej jest magicznie...
BTW 131 km dalej macha nam Pradziad w Jesenikach - to nasz prywatny, udokumentowany rekord dalekich obserwacji
Na Jaworowej cisza i spokój, na Kotarzu, tuż za rogiem dzikie tłumy. Spierdalamy skrótem na Grabową. I znów cisza i spokój.
Słoneczko niesamowicie praży lica a i głód się odezwał. Taki był plan. Ognisko!!! Pierwsze w tym roku!!! Aby dokonać ogniska, trzeba było odkopać palenisko spod śniegu. I co - nam się nie uda?...
Teraz pozostaje nam tytko wrócić do Transformersa szlakiem Utopca. Gdy docieramy do auta pies włącza tryb: Out Of Order... Nawet zakupione na kolację pałeczki z kurczaka nie robią na nim wrażenia... Bydlątko dało radę i jeszcze niejeden szlak z nami przejdzie
A, jeszcze filmik
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=_uZsDy4a1Kk[/youtube]

