Sasanki alpejskie. Jedne z bardzo wielu tego dnia.
Z góry schodziłem dość późno, już około 17-stej,
wtedy ruch turystyczny zanikł, a na szlak wyszły zwierzęta...
Do kozicy udało mi się podejść na kilka metrów...
Tak była zajęta jedzeniem...
Ze świstakiem poszło mi jednak gorzej.
Długo wcześniej go słyszałem niż widziałem,
a jak już go zobaczyłem
to okazał się bardzo płochliwym stworzonkiem,
no i w rezultacie zdjęcie jest tylko takie.
Na szczęście później niedźwiedzia już NIE spotkałem...
