Tu na poważnie rozmyslam powrót do domu,ale widok kilku tambylców których ubiór wskazuje że wypierają się na kopczyki uspokaja mnie.Wysiadam w miejscowości Dolni Lomna.
Przed urzędem gminy jest pomnik poległym w I wojnie.
Pierwsza z moich uwag,(uwaga będą następne) przy przystanku jest szkoła i przedszkole.W okolicy widać kilka (tak kilka) hospód i restauracji.I nikomu to widać nie przeszkadza, jak ma się to do tzw, WYCHOWANIU W TRZEŹWOŚCI które ma działać u nas?Dobra ruszamy na szlak.
Kolejne źródełko, spotyka się ich sporo w okolicznych Beskidach.Takich wiat także.
Kawa z termosu działa jak balsam,na wiacie podziwiam radosną twórczość ludową współczesnego Peter Bezruc.
Pogoda zaczyna być górsko-turystyczna,deszcz przechodzi w deszcz ze sniegiem a za chwilę grad.Idę dalej,mijam po drodze osiedle domków letniskowych zwanych CHALUPY i pensjonatów.
Szlakowskazów ci w czeskich kopczykach dostatek, nie to co u nas.
Co jedynie można dodać że często jest mało oznaczania szlaków , czasem kilkaset metrów nie ma nic.
Mysliwstwo jest bardzo popularnym hobby ,takich ambon spotykam kilka po drodze.
Dochodzę do Sedla pod Malou Kikulą.
Kubek kawy i ruszam dalej, z każdym krokiem zima pokazuje że jej rządy jeszcze sie nie kończa.
Tę facjatę to chyba znacie.
Gdyby nie mgła vel chmury i śnieg hotel by było już widać.
W końcu z mgły wyłania się cel wyprawy, Hotel Kozubova .
W bufecie zamawiam cos do picia i jedzenia, skuszony zapachami z kuchni zamawiam Czesneczkę czego za chwilę pożałowałem
Słynna czesneczka zrobiona jest z granulatu czosnkowego który to smak granulatu usiłowano poprawić sporą ilością pieprzu.
Obiekt jest ponoć po remoncie, szczerze mówiąc od mojej jedynej i ostatniej wizyty wiele tu się nie zmnieniło, oprócz pomalowanej elewacji i nowych toalet niewiele zmian.Ruszam do kaplicy Św,Anny która jest kilkaset metrów za hotelem.
Wiatr i śnieg zmuszają do ograniczenia czasu wizyty,rezygnuję też z wejścia na wieże.Dodtęp do wieży broni solidna krata i klucz który można dostać w hotelu pod warunkiem wpłacenia 100 koron kaucji.Schodzę w kierunku Milikova,po drodze widać połacie lasu z którego zostały tylko pniaki.Zdaje się że widzę slady po pożarze.
Tam byłem.
Czyżbym Severkę widział?
Przełęcz Nad Milikovem,koniec wędrówki coraz bliżej.
Wiosnę już i tu widać, niestety krokusów nie stwierdzono.
Koty mnie lubią jak już nie raz było widac.
Podobają mi się takie sprawy.
Dochodzę do przystanku Navi-Varkop.
Czyzbym widział cel poprzedniej wycieczki Ostry?
Rezygnuję z dojazdu autobusem na stację kolejowa.Mam jeszcze 3 km do deptania by zakończyć petelkę do dworca kolejowego Navsi.
Wreszcie u celu.
Wnioski końcowe,hotel Kozubova.Jako obiekt turystyczny nie podoba mi sie, przypomina mi schronisko pod Przysłopem.
Ceny w barze też nie zachwycają, zupa z granulatu to 70 koron, napój 40.Cóz komercja i tyle.Komunikacja zbiorowa w soboty też tu nie taka co kilka lat temu.Jedynym plusem jest to że obiekt (jak prawie wszystkie w Czeskich Beskidach łatwo dostepny) i to że nie spędziłem dnia w domu.Dziekuję za uwagę.



