Na dzień dobry zaoszczędzam ok, 60 koron na transporcie bo pan konduktor miał w nosie wykonywanie obowiązków służbowych.
Miejscowośc Tyra wita mnie mgliście i zimno, tak będzie całą drogę.Jakby mało tego było do atrakcji dołączą wiatr i deszcz ,ale o tem potem.
Jedna z atrakcji na szlaku.
Czuję się jakbym wkraczał w Krainę Mordoru, pajęczyna robii niesamowite wrażenie.
Spotykam też inne prawie baśniowe stwory które mało co nie uszkodziłem.
Biernacz rozcesti.
W górę i w górę w co raz to gęściejszą mgłe.
Wreszcie z mgły wyłania się cel wycieczki.
w środku niewiele się zmieniło, przybył kominek.
Przy tym stoliku odbyło się owo spotkanie z przed kilkunastu lat.
W chacie pusto, przychodzi 3 ludzia w momencie gdy ja wychodzę.Na zewnątrz zaczyna padać.
Zbliżam się do granicy z Krainą Deszczowców.
Szalas Pod Ostrym, wracam do tematu smieci.Jak już mówiłem śmieci nie widzę nigdzie,w szałasie jest worek z odpadkami,czysto i schludnie jak na taki obiekt.
Kawa i nieodłączny wafelek Alek rozgrzewa , jest przenikliwie zimno i deszczowo.Czas wracać do cywilizacji, na szlaku ( czemu się nie dziwię) pusto.
Kosarziska-Milirz mój cel końcowy, wychodzę na wprost przystanku MHD .
I tu czeka mnie kolejna niespodzianka,w autobusie płacę banknotem 500 koronowym.Kierowca nie ma wydać więc płacę kartą.Bilet kosztuje 30 koron, w domu sprawdzam że ten bilet kosztował mnie 0, 19 zł.Ciekawe czemu?W Bystrzycy mam prawie godzinę do pociągu, drewniany bufet obok dworca pełny.
I to już koniec w wyprawy do Mordoru i Krainy Deszczowców,w Karwinie czekam na autobus do Jastrzebia, od kierowcy uzyskuję kilka ciekawych informacji przydatnych dla mnie.i to już koniec.DZIEKUJĘ ZA UWAGĘ.


widać uznał że w razie kontroli wyglądam na tyle lat. 