Trasa:
Planowałem odwiedzenie Tułu już od jakiegoś czasu, czekałem tylko na odpowiedni moment, czy to był właśnie ten moment ?
Jesień skusiła też Izę, która poszła ze mną na tą poza szlakową wycieczkę, trasa nie oczywista, w zasadzie improwizowałem od początku, Iza o tym nie wiedziała do teraz
Zaczynamy klasycznie pod kamieniołomem, lecz zamiast iść w lewo, to tym razem poszliśmy w prawo.
Przez łąki doszliśmy do drogi łączącej Tuł z Leszną, przecięliśmy ją i szliśmy na kolejne łąki tuż nad sporym gospodarstwem, nie byłem tam wcześniej i ciekawiło mnie to miejsce, jak się później okazało Tomek i Wiktor już tam byli przy okazji ostatniej wizyty.
Miejsce jest piękne, w sam raz na romantyczne chwilę z żoną, rozbiliśmy się pod drzewami, słońce miło nam przyświecało, a My popijając kawkę cieszyliśmy się chwilą
Nasz blok!
Ruszyliśmy w stronę szczytu, przez długą halę o lekkim nachyleniu szybko uciekały kolejne metry.
Tuż przed szczytem słyszymy beczenie, nagle w krzakach zaczęło się kotłować i jedna po drugiej, przybywały kolejne owce
Był też Ukrainiec z psami o którym mówili Tomek i Wiktor, wydał się sympatyczny.
Owce przeszły, My również poszliśmy dalej, zaatakowaliśmy Tuł od tyłu, na wierzchołu zmiany, jest kopiec kamieni i tabliczka, są postępy
Zejście na chybił trafił, gdzieś przez małe chaszcze, oczywiście Iza troszkę narzekała, ale bez kary się obyło
Pastuch wesoło sobie strzela, to znak żeby nie dotykać, bo pierdyknie
I w zasadzie to tyle, pogoda nam dopisała, poraz kolejny na wycieczkę ruszyliśmy koło 9.30, dziwnie się czuję wychodząc o tak późnej godzinie, natomiast Izie to w ogóle nie przeszkadzało
Widać stare schronisko na Tule
Stado naciera
Szczytujemy
Schodzimy w blasku zdobywców
I taka to była wycieczka.



















