Chatka jak chatka, niczym szczególnym się nie wyróżnia, tak samo łatwo dostępna jak Skalanka.
Za chatką jest niewielki skrót do żółtego na Halę Redykalną.
Po drodze spotykam pomnika Por, Kopika ,ps, "Zemsta" z NSZ lokalnego bohatera.Na temat NSZ czytałem wiele publikacji, tych komunistycznych i po komunistycznych. Opinię na ten temat zachowa dla siebie by nie urazić kogoś uczuć patriotycznych.
Dalej to już prosto na Redykalną, widoki słabe, burze straszą z trzech stron, spadło nawet kilka kropel deszczu.
Na prywatnej posesji przy punkcie odpoczynkowym figura Św,Józefa.
Jagód i poziomek dość sporo jak na taki uczęszczany szlak.
Na hali jak to na hali, jak pisałem dupy nie urywa.
Tam już tylko 1h na Lipowską jak mówi szlakowskaz, mnie zajmuje to 1,5 h.
Drzewa i tu umierają stojąc, ślady zrywek są co krok.
Luda co raz więcej co wskazuje na bliskość schroniska.
Gdy dochodzę na Lipowską moja grupa ją już opuszcza machając mi na pożegnanie rękami i tłocząc się z kierdlem owiec na szlaku do Złatnej,ja emeryt na gigancie muszę chwilkę dychnąć.
Schodząc niebieskim do Złatnej spotykam jedną zbłąkaną owieczkę , tym razem z naszego stada.Po drodze widzę drzewo z zasiedlającymi je pszczołami, musicie mi wierzyć na słowo bo były owe pszczoły bardzo nerwowe , może i tym że nadciągała kolejna burza.
Po planowych 2 h które mi zajmą 2h 40 minut dobijam do autokaru , przekroczyłem limit czasu i odjechalismy z 40 minutowym opóźnieniem.Na szczęście nikt nie miał mi to za złe a nawet wprost przeciwnie, co niektórzy bardziej spragnieni skorzystali z dobodziejstwa pobliskiego sklepu i dobrze schłodzonych napojów.Teraz wiem że nie nadaję się na tak szybką grupę,
Langsam aber sicher czyli jak to potocznie się mówi Powoli aż do skutku.I ja do takich się zaliczam.

Już dawno stwierdziłem że lepiej mi się wędruje jako Wilk samotnik, choć każda reguła ma swoje wyjątki.Beskidy na szczęście są dość dobrze skomunikowane, ale od sąsiadów Czechów mogliby się w tym temacie sporo nauczyć. 
