W Beskidzie Niskim czasem pada słońce, a czasem świeci deszc
: 2016-08-01, 14:46
Beskid Niski był jedynym pasmem beskidzkim w Polsce w którym jeszcze nie byłem z plecakiem. Czas to było zmienić, a sytuacja nadarzyła się w lipcu, kiedy to po raz pierwszy od kilkunastu lat nie pojechałem na Przystanek Woodstock. Zagospodarowany wolny czas mogłem przeznaczyć na wycieczkę po górach. W dużej części pokrywa się ona z wrzuconą już tutaj relacją Neski
Początkowo planowałem ruszyć w środku tygodnia, ale prognozy zaczęły niepokojąco się zmieniać na złe i coraz gorsze. Opady zapowiadano naprawdę solidne oraz dodatkowo burze. Ostatecznie większość prognóz pokazała iż w piątek można będzie liczyć na okno pogodowe. Zatem decyzja zapadła, w połowie lipca ruszyłem samotnie na wschód!
Dojazd zajął mi połowę dnia i kilka przesiadek. Wydłużył go jeszcze Tour de Pologne, które nieszczęśliwie dopadł mnie w okolicach Gorlic. Dopiero gdy przemknęli kolarze mogłem wsiąść do ostatniego autobusu, który dowiózł mnie do Wysowej-Zdroju (Висова).
Niezbyt mi się tam spodobało - głośno, tłumnie i kiczowato. Szybko zarzuciłem plecak i pomknąłem do centrum, gdzie stoi m.in. cerkiew św. Michała Archanioła. Wybudowana pod koniec XVIII wieku jako unicka dziś należy do prawosławnych.
Drzwi były otwarte; w środku ksiądz rozmawiał z turystami. Fajnie było posłuchać prawosławną wizję historii chrześcijaństwa i poglądy m.in. na temat unii brzeskiej. Miałem ochotę pogadać dłużej z nim, ale większość czasu zajmowała pewna natrętna kobieta zadające pytania oczywiste albo wręcz głupie, więc z nieznanych mi rzeczy dowiedziałem się właściwie tylko, że w Wysowej parafia prawosławna ma około 35 wiernych, a filialna w Blechnarce 15...
Ksiądz pozwolił też na zrobienie zdjęcia częściowo zdemontowanego ikonostasu czekającego na renowację.
Ponieważ wizyta w cerkwi zajęła mi sporo czasu to tym szybciej wyszedłem później na drogę kierując się w stronę granicy. Już po chwili zrobiło się znacznie bardziej spokojnie...
Po pół godzinie dochodzę do Blechnarki (Бліхнарка). Witają mnie dwujęzyczna tablica z napisem po łemkowsku oraz kamienny drogowskaz do cmentarza wojennego pod Wysotą (według źródeł - rekonstrukcja). Okolice były świadkami krwawych starć między Rosjanami i armią Austro-Węgier na przełomie 1914 i 1915 roku, więc cmentarzy tu sporo.
Cerkiew Kosmy i Damiana wybudowano w 1801 roku przy użyciu kamienia rzecznego. Była unicka, a po powrocie części Łemków z wygnania w 1958 roku przekazano ją prawosławnym.
Świątynia jest zamknięta. Jakaś kobieta z pobliża ma klucz, lecz jak to stwierdził ksiądz w Wysowej: "dla jednej osoby na pewno nie będzie jej się chciało ruszyć"...
Jeszcze krótki odcinek nowego asfaltu i zaczyna się szuter oraz piach. Resztki cywilizacji zostają za mną, gdy odbijam na żółty szlak rowerowy poprowadzony wzdłuż Ropy. Niestety dałem się podpuścić oznaczeniom szlaku konnego i zszedłem z drogi - "koński" przeprowadził mnie przez bród, następnie wrzucił w zarośnięte łąki, przeciorał chaszczami i pokrzywami, po czym... zniknął. Wściekły przedarłem się ponownie przez rzekę na główną drogę leśną, gdzie okazało się, iż szlak konny też tam wrócił po obejściu... szlabanu!
W terenie istnieje też czarny szlak łączący cmentarze wojenne. Kilkadziesiąt metrów nad drogą znajduje się cmentarz z numerem 49 zaprojektowany przez Dušana Jurkoviča.
Z oryginalnego stanu zostało niewiele: główny pomnik przypomina kupę kamieni, ogrodzenie prawie nie istnieje. Krzyże są nowe wykonane na podstawie wyglądu dawnych. Jednak w czasie amatorskich remontów zrobiono masę błędów, zmieniano lokację krzyży, przytwierdzano niewłaściwie tablice i dopiero kilka lat temu fachowcy to poprawili. Na cmentarzu spoczywają żołnierze rosyjscy i austro-węgierscy, a z racji walczących tu Strzelców Tyrolskich można przeczytać wiele włoskich nazwisk.
Pod cmentarzem miałem zamiar zrobić sobie popas, ale wydawało mi się, że w tle słyszę jakieś grzmoty, ruszyłem więc od razu dalej: przeciąłem niebieski szlak z Wysowej na przełęcz Regietowską i trawersując Wysoki Wierch wkrótce dotarłem do doliny z drugiej strony. Tam przywitały mnie widoki m.in. na Rotundę i Dział.
Nad skrzyżowaniem jest fajne miejsce postojowe i mała dzwonnica upamiętniająca nieistniejącą wieś Regietów Wyżny (Рeґєтiв). O ile po akcji Wisła dolna część wsi została zasiedlona na nowo i istnieje do dzisiaj jako Regietów (nazwy Regetów - często spotykanej w literaturze - nie stosuje się oficjalnie już od 1968), o tyle u góry hula głównie wiatr...
Za dzwonnicą widać zieloną kopułę granicznej Jaworzyny Konieczniańskiej (Javorina), jednego z wyższych szczytów w okolicy (881 m. n.p.m.). Na mapach jest oznaczany jako widokowy, lecz w rzeczywistości ponoć już w większości zarósł.
Kilkaset metrów niżej znajduje się łemkowski cmentarz z kilkoma nagrobkami oraz czasownią. Powstała w XIX stuleciu na bazie sanktuarium starszej świątyni. Po wojnie używana jako owczarnia była w tak złym stanie iż w 2001 roku musiano ją rozebrać i postawić od nowa pod okiem konserwatora zabytków.
Po drugiej stronie drogi pasą się konie huculskie - stadnina z Gładyszowa przeniosła się do Regietowa i wykupiła sporo terenów na pastwiska.
Wąska i kręta, lecz wyasfaltowana droga przyjemnie prowadzi w dół. Minusem są samochody, które czasem jadą aż tak daleko...
Nie zauważyłem mijanego cerkwiska, widziałem za to samotne ławki, krzyże i kolejny słup prowadzący do cmentarza wojennego pod Jaworzynką.
Przed 8-mą docieram do miejsca noclegowego - bazy namiotowej SKPB Warszawa. Jestem jedynym turystą, oprócz mnie tylko bazowy i dwa duże psy. Baza namiotowa fajna, choć... bezalkoholowa ("wiadomo, Warszawa", jak mi powiedzieli ludzie kilka dni później
). Dostaję namiot "hotelowy" z osobnymi komorami.
Początek Niskiego debiutu uważam za bardzo udany. Super było znów pochodzić samemu... Wieczór mija na rozmowie z bazowym oraz lekturze dostępnych tutaj książek i przewodników. I tylko kiepskie prognozy pogodowe na jutro psują trochę satysfakcję...

Początkowo planowałem ruszyć w środku tygodnia, ale prognozy zaczęły niepokojąco się zmieniać na złe i coraz gorsze. Opady zapowiadano naprawdę solidne oraz dodatkowo burze. Ostatecznie większość prognóz pokazała iż w piątek można będzie liczyć na okno pogodowe. Zatem decyzja zapadła, w połowie lipca ruszyłem samotnie na wschód!
Dojazd zajął mi połowę dnia i kilka przesiadek. Wydłużył go jeszcze Tour de Pologne, które nieszczęśliwie dopadł mnie w okolicach Gorlic. Dopiero gdy przemknęli kolarze mogłem wsiąść do ostatniego autobusu, który dowiózł mnie do Wysowej-Zdroju (Висова).
Niezbyt mi się tam spodobało - głośno, tłumnie i kiczowato. Szybko zarzuciłem plecak i pomknąłem do centrum, gdzie stoi m.in. cerkiew św. Michała Archanioła. Wybudowana pod koniec XVIII wieku jako unicka dziś należy do prawosławnych.
Drzwi były otwarte; w środku ksiądz rozmawiał z turystami. Fajnie było posłuchać prawosławną wizję historii chrześcijaństwa i poglądy m.in. na temat unii brzeskiej. Miałem ochotę pogadać dłużej z nim, ale większość czasu zajmowała pewna natrętna kobieta zadające pytania oczywiste albo wręcz głupie, więc z nieznanych mi rzeczy dowiedziałem się właściwie tylko, że w Wysowej parafia prawosławna ma około 35 wiernych, a filialna w Blechnarce 15...
Ksiądz pozwolił też na zrobienie zdjęcia częściowo zdemontowanego ikonostasu czekającego na renowację.
Ponieważ wizyta w cerkwi zajęła mi sporo czasu to tym szybciej wyszedłem później na drogę kierując się w stronę granicy. Już po chwili zrobiło się znacznie bardziej spokojnie...
Po pół godzinie dochodzę do Blechnarki (Бліхнарка). Witają mnie dwujęzyczna tablica z napisem po łemkowsku oraz kamienny drogowskaz do cmentarza wojennego pod Wysotą (według źródeł - rekonstrukcja). Okolice były świadkami krwawych starć między Rosjanami i armią Austro-Węgier na przełomie 1914 i 1915 roku, więc cmentarzy tu sporo.
Cerkiew Kosmy i Damiana wybudowano w 1801 roku przy użyciu kamienia rzecznego. Była unicka, a po powrocie części Łemków z wygnania w 1958 roku przekazano ją prawosławnym.
Świątynia jest zamknięta. Jakaś kobieta z pobliża ma klucz, lecz jak to stwierdził ksiądz w Wysowej: "dla jednej osoby na pewno nie będzie jej się chciało ruszyć"...
Jeszcze krótki odcinek nowego asfaltu i zaczyna się szuter oraz piach. Resztki cywilizacji zostają za mną, gdy odbijam na żółty szlak rowerowy poprowadzony wzdłuż Ropy. Niestety dałem się podpuścić oznaczeniom szlaku konnego i zszedłem z drogi - "koński" przeprowadził mnie przez bród, następnie wrzucił w zarośnięte łąki, przeciorał chaszczami i pokrzywami, po czym... zniknął. Wściekły przedarłem się ponownie przez rzekę na główną drogę leśną, gdzie okazało się, iż szlak konny też tam wrócił po obejściu... szlabanu!
W terenie istnieje też czarny szlak łączący cmentarze wojenne. Kilkadziesiąt metrów nad drogą znajduje się cmentarz z numerem 49 zaprojektowany przez Dušana Jurkoviča.
Z oryginalnego stanu zostało niewiele: główny pomnik przypomina kupę kamieni, ogrodzenie prawie nie istnieje. Krzyże są nowe wykonane na podstawie wyglądu dawnych. Jednak w czasie amatorskich remontów zrobiono masę błędów, zmieniano lokację krzyży, przytwierdzano niewłaściwie tablice i dopiero kilka lat temu fachowcy to poprawili. Na cmentarzu spoczywają żołnierze rosyjscy i austro-węgierscy, a z racji walczących tu Strzelców Tyrolskich można przeczytać wiele włoskich nazwisk.
Pod cmentarzem miałem zamiar zrobić sobie popas, ale wydawało mi się, że w tle słyszę jakieś grzmoty, ruszyłem więc od razu dalej: przeciąłem niebieski szlak z Wysowej na przełęcz Regietowską i trawersując Wysoki Wierch wkrótce dotarłem do doliny z drugiej strony. Tam przywitały mnie widoki m.in. na Rotundę i Dział.
Nad skrzyżowaniem jest fajne miejsce postojowe i mała dzwonnica upamiętniająca nieistniejącą wieś Regietów Wyżny (Рeґєтiв). O ile po akcji Wisła dolna część wsi została zasiedlona na nowo i istnieje do dzisiaj jako Regietów (nazwy Regetów - często spotykanej w literaturze - nie stosuje się oficjalnie już od 1968), o tyle u góry hula głównie wiatr...
Za dzwonnicą widać zieloną kopułę granicznej Jaworzyny Konieczniańskiej (Javorina), jednego z wyższych szczytów w okolicy (881 m. n.p.m.). Na mapach jest oznaczany jako widokowy, lecz w rzeczywistości ponoć już w większości zarósł.
Kilkaset metrów niżej znajduje się łemkowski cmentarz z kilkoma nagrobkami oraz czasownią. Powstała w XIX stuleciu na bazie sanktuarium starszej świątyni. Po wojnie używana jako owczarnia była w tak złym stanie iż w 2001 roku musiano ją rozebrać i postawić od nowa pod okiem konserwatora zabytków.
Po drugiej stronie drogi pasą się konie huculskie - stadnina z Gładyszowa przeniosła się do Regietowa i wykupiła sporo terenów na pastwiska.
Wąska i kręta, lecz wyasfaltowana droga przyjemnie prowadzi w dół. Minusem są samochody, które czasem jadą aż tak daleko...
Nie zauważyłem mijanego cerkwiska, widziałem za to samotne ławki, krzyże i kolejny słup prowadzący do cmentarza wojennego pod Jaworzynką.
Przed 8-mą docieram do miejsca noclegowego - bazy namiotowej SKPB Warszawa. Jestem jedynym turystą, oprócz mnie tylko bazowy i dwa duże psy. Baza namiotowa fajna, choć... bezalkoholowa ("wiadomo, Warszawa", jak mi powiedzieli ludzie kilka dni później
Początek Niskiego debiutu uważam za bardzo udany. Super było znów pochodzić samemu... Wieczór mija na rozmowie z bazowym oraz lekturze dostępnych tutaj książek i przewodników. I tylko kiepskie prognozy pogodowe na jutro psują trochę satysfakcję...